Miazio Miazio
1624
BLOG

9 miesięcy w MON czyli podsumowanie słodko-kwaśne

Miazio Miazio Polityka Obserwuj notkę 17

 

Wczoraj obchodziliśmy kolejne Święto Wojska Polskiego, a dziś mija 9 miesięcy od objęcia władzy w MON przez Antoniego Macierewicza. Pora więc na kolejne podsumowanie. Gdy pół roku temu pisałem podsumowanie pierwszych 100 dni rządów PIS w armii, wydawało się, że sprawy idą w dobrym kierunku, że nowe kierownictwo prawidłowo oceniło stan wojska i zamierza szybko wprowadzić zmiany na lepsze. Niestety kolejne 6 miesięcy tylko częściowo potwierdziło te nadzieje, a dziś zamiast o nowych kontraktach i wprowadzonych zmianach organizacyjnych będę musiał postawić sporo pytań o kierunek realizowanych zmian, ich tempo i spójność polityki obronnej obecnej ekipy. Przegląd sytuacji zacznijmy jednak od tego co bez wątpienia jest realną „dobrą zmianą” w naszym bezpieczeństwie. Niestety potem nie będzie już tak różowo.

 

Współpraca międzynarodowa

W przeciwieństwie do pierwszych niefortunnym działań MON na arenie międzynarodowej (vide nieporozumienia wokół Centrum Szkolenia Kontrwywiadu NATO w Krakowie), późniejszą aktywność MON na tym polu należy uznać za bardzo duży sukces. Na szczycie NATO zdecydowano o rozmieszczeniu w Polsce batalionowej grupy bojowej NATO oraz brygady ciężkiej USA. Jednocześnie w Redzikowie rozpoczęła się budowa amerykańskiej bazy antyrakietowej. Wszystkie te działania powodują, że rosyjscy stratedzy nie mogą już liczyć na małą, szybką wojnę przeciwko Polsce, gdyż każdy atak na nas może przerodzić się w starcie z całym NATO. To znacznie podnosi nasze bezpieczeństwo. Warto zauważyć, że kontynuowana jest także współpraca z Niemcami na polu militarnym. Objawia się ona nie tylko kontynuacją realizacji dotychczasowych podpisanych umów (w tym tej dotyczącej wymiany batalionów pomiędzy oboma armiami) ale też Niemcy otrzymały od nas spory kontrakt na modernizację polskich czołgów Leopard 2A4. Jest to kolejny dowód na pragmatyczne podejście obecnego rządu do współpracy z naszym zachodnim sąsiadem. Warto też zauważyć aktywne działania naszej armii na rzecz bezpieczeństwa sojuszników: wysłanie w rejon Morza Śródziemnego 4 naszych F-16, fregaty „Kościuszko” i sił specjalnych, a także zapowiedź wysłania polskich wojsk do Rumunii i krajów bałtyckich (to ostatnie wspólnie z państwami V4). Są to ważne gesty budujące podmiotową pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Polska pokazuje w ten sposób, że nie tylko potrzebuje pomocy od sojuszników ale też sama może jej dostarczać.

 

Reforma armii

Niestety wydaje się, że zaangażowanie kierownictwa MON w działania międzynarodowe poważnie ograniczyło jego działalność na polu koniecznej reformy armii. Przed wyborami PIS słusznie krytykował wprowadzoną przez PO nową organizację dowództwa (brak jednego naczelnego dowódcy), NSR - Narodowe Siły Rezerwowe (nieskuteczność w szkoleniu nowych kadr) czy ślimaczące się latami przetargi na nowe uzbrojenie. Niestety, jak dotąd, żadna z tych bolączek nie została przezwyciężona. Zapowiedzi reformy systemu dowodzenia jakby przycichły i nie widać tu żadnego postępu. NSR nadal działa w oparciu o stare założenia, a zapowiadane jako remedium na przewlekłe przetargi powołanie Agencji Zakupów Uzbrojenia dotąd nie nastąpiło.

Widać natomiast intensywne prace nad tworzeniem Obrony Terytorialnej. Jest to zgodne z zapowiedziami wyborczymi PIS i trzeba przyznać, że prace w tej dziedzinie posuwają się stosunkowo szybko. W najbliższym czasie mają powstać 3 brygady OT na ścianie wschodniej i na nich będzie testowana cała koncepcja. Szczęśliwie zrezygnowano z uzbrajania OT w sprzęt ciężki (przestarzałe czołgi T-72) i teraz OT na składać się z 17 brygad lekkiej piechoty liczących łącznie ok. 35 tysięcy żołnierzy. Warto zauważyć, że koncepcja ta została przychylnie przyjęta przez środowiska cywilne (ilość ochotników jest kilka razy większa niż liczba miejsc w OT) ale już zawodowi żołnierze raczej krytycznie patrzą na rozbudowę tej formacji. Według nich zainwestowanie znacznych środków w oddziały złożone z „niedzielnych żołnierzy” spowolni proces modernizacji reszty armii, a w czasie wojny przydatność OT będzie bardzo umiarkowana. Jak będzie w rzeczywistości, czas pokaże – warto natomiast zwrócić uwagę by antagonizmy między OT a resztą armii nie wzrosły nad miarę i by nie doprowadziły one do zniszczenia tej formacji po ewentualnej zmianie rządzących. Niezależnie od różnych ocen trzeba jednak stwierdzić, że powołanie do życia OT i organizacja jej pierwszych brygad na wschodzie kraju na pewno zwiększą nasze bezpieczeństwo. Nie może to być jednak recepta na głębokie braki w wyposażeniu pozostałych jednostek wojsk lądowych.

 

Rosnące koszty wegetacyjne

Warto w tym miejscu zasygnalizować coraz bardziej widoczny problem dotyczący stałego zwiększania się kosztów wegetacyjnych armii. Już obecnie pensje i emerytury stanowią 43% budżetu wojska. Tymczasem w ciągu ostatnich kilku miesięcy zlikwidowano limit 12 miesięcy służby szeregowych (co w przyszłości zwiększy koszty wojskowych emerytur), zlikwidowano limity awansów (to bezpośrednio podnosi koszt płac w wojsku) oraz już dwukrotnie podwyższano płace żołnierzy. Wydatki te byłyby zrozumiałe gdyby brakowało chętnych do służby wojskowej. Jest jednak dokładnie odwrotnie. Wciąż mamy kilkakrotnie więcej chętnych niż miejsc w armii. Jeśli do tego dodamy koszty 35 tysięcy nowych etatów planowanych w OT (po 500 netto na głowę) oraz planowany wzrost liczby zawodowych wojskowych (10 - 20 tysięcy ludzi po ok. 3000 zł netto) to okaże się, że koszty osobowe w wojsku mogą osiągnąć nawet 50% całego budżetu MON. Odbędzie się to koszem pieniędzy przeznaczanych na modernizację techniczną. Niestety rodzi się podejrzenie, że wydatki te wynikają nie z racjonalnej analizy potrzeb armii, a z presji wywieranej przez środowiska wojskowe i politycznych kalkulacji kierownictwa resortu.

Wrażenie uległości władz wobec postulatów socjalnych pogłębia jeszcze bardziej sprawa zamówienia na samobieżne moździerze Rak. Ta długo zapowiadana umowa z Hutą Stalowa Wola była przez MON przeciągana w czasie. Wystarczyło jednak wystąpienie tamtejszych związków zawodowych w obronie pracowników i sprawa nagle uzyskała priorytet co szybko zaowocowało podpisaniem stosownej umowy.

 

Modernizacja techniczna

Jak na razie niewiele zmieniło się z zakresie tempa modernizacji technicznej naszej armii. Nowe kierownictwo MON zawarło wprawdzie kilka istotnych umów, w ramach których przeprowadzona zostanie między innymi modernizacja Leopardów, zakupione zostaną systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu Poprad, rakiety przeciwpancerne Spike oraz moździerze Rak. Wciąż jednak nie widać postępów w kluczowych dla naszej obronności przetargach na wyższe piętra obrony przeciwlotniczej (bez tego nasza armia jest w wypadku wojny całkiem bezbronna), drony, okręty wojenne czy artylerię. Pewne spowolnienie jest tu wytłumaczalne z powodu konieczności wprowadzenia istotnych korekt do Planu Modernizacji Technicznej armii (poprzednicy zaniżyli jego koszt o niemal połowę!). Korekta ta ma być gotowa do połowy września. Niestety nie widać jednak prac nad uleczeniem chorego systemu zamówień uzbrojenia. Od lat wiadomo, że system ten jest nieefektywny i że przetargi ciągną się w nieskończoność. PIS zapowiadał tu powołanie wspomnianej wyżej Agencji Zakupów Uzbrojenia ale jak dotąd nic takiego nie nastąpiło. W kilku przypadkach widać natomiast tendencję do faworyzowania spółek skarbu państwa kosztem polskich firm prywatnych. Na przykład w przypadku dronów z postępowania wykluczono bodaj najbardziej innowacyjną polską spółkę, WB Electronics, co niemal na pewno spowoduje zamówienie dronów budowanych na licencji Izraelskiej. Jest to o tyle kuriozalne, że Izraelczycy przed wojną rosyjsko-gruzińską przekazali Rosji kody do gruzińskich dronów co automatycznie wyeliminowało je z walki. Miejmy nadzieję, że nasza armia nie powtórzy tego błędu.

 

Rosnące zagrożenia

Okres rządów PIS to czas nasilających się niepokojów na świecie. Wielu analityków wskazuje, że obserwowane dziś wydarzenia mogą w ciągu najbliższych 2 – 3 lat doprowadzić do wybuchu konfliktu o dużo większych rozmiarach. Jeśli to nastąpi to być może i Polska będzie musiała wiąć udział w tej wojnie. To powoduje, że w planowaniu obronnym zamiast dotychczasowej perspekty 10 – 20 letniej trzeba zacząć myśleć o tym jak zwiększyć własne siły już w ciągu najbliższych 2 – 3 lat. Analiza dotychczasowych działań PIS pokazuje, że takie myślenie nie jest obce obecnej ekipie. Planowane jest szybkie pozyskanie przejściowych wersji rakiet Patriot by móc bronić choć części waznych obiektów. Być może szybkiemu podnoszeniu siły armii ma służyć także likwidacja bariery 12 lat w służbie szeregowców. Warto też zwrócić uwagę, że minister Kownacki w ostatnich wywiadach często mówi o tym, że modernizacja techniczna będzie tak prowadzona by uzyskać jej realne wyniki przed końcem obecnej kadencji, a więc … za 2- 3 lata. Niestety działania te nie przynoszą na razie realnego zwiększenia naszych sił.   Szkoda, że jednocześnie nie prowadzi się prostych i efektywnych działań, które mogłyby szybko podnieść gotowość naszej armii: przyśpieszenia remontów uzbrojenia, zintensyfikacji zakupów amunicji, zakupów najpotrzebniejszego sprzętu z magazynów sojuszników i tego uzbrojenia, które szybko może dostarczyć własny przemysł. Brakuje też wyraźnie zwiększenia intensywności szkolenia rezerwistów i niezapowiedzianych alarmów w jednostkach (tak ćwiczą Rosjanie). O zgrozo, nawet w MON nie wszyscy jeszcze rozumieją powagę sytuacji. Np. jeden z prominentnych generałów wyrażał ostatnio radość z tego, że w bieżącym roku wojsko nie będzie musiało odebrać wszystkich zakontraktowanych Rosomaków bo część z nich zostało sprzedanych do Arabii Saudyjskiej (chodzi o to, że wojsko nie ma jeszcze opracowanych specjalistycznych wersji Rosomaka). Ta beztroska bardzo dziwi w sytuacji gdy także eksperci związani z PIS (np. prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski) wyraźnie mówią o możliwym konflikcie już w najbliższych latach.

 

Podsumowanie

Przedstawiony powyżej obraz nie jest jednoznaczny. Z pewnością władze MON dotychczas musiały się skupiać na przygotowaniu szczytu NATO i na nowelizacji nierealnego Planu Modernizacji Technicznej odziedziczonego po poprzednikach. Wydaje się jednak, że w gabinetach decydentów w MON powinny już zacząć migać czerwone światełka ostrzegawcze. Jeśli rząd chce by za kilka lat stan naszej armii uległ rzeczywistej poprawie to potrzebna jest istotna zmiana kursu i przysłowiowe „ szarpnięcie cugli”.

Miazio
O mnie Miazio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka