Miazio Miazio
3360
BLOG

5 powodów śmierci Kraba

Miazio Miazio Gospodarka Obserwuj notkę 44

Niemal równo miesiąc temu Huta Stalowa Wola podpisała umowę na mocy której podwozia do armatohabic Krab dostarczy koreański Samsung, a nie gliwicki Bumar-Łabędy. Umowa ta oznacza całkowitą porażkę polskiego przemysłu w trwających już ponad 15 lat pracach nad opracowaniem nowoczesnych armatohaubic dla polskiej armii.

Mimo tak spektakularnej klapy próżno doszukać się w prasie (także tej specjalistycznej) tekstów analizujących przyczyny tego niepowodzenia. A szkoda, bo w Polsce trwają właśnie wstępne prace nad opracowaniem następnych typów pojazdów pancernych: bojowego wozu piechoty i pojazdu rozpoznawczego. Warto by przy ich opracowywaniu nie powtarzać tych samych błędów, które popełniono przy opracowywaniu Krabów.

Prześledźmy sprawę chronologicznie

Po pierwsze opracowanie Kraba było bardzo ambitnym zadaniem dla polskiego przemysłu i wydaje się, że mimisterialni decydenci nie dostrzegli tego faktu. Przypomnijmy, że polski przemysł po wojnie nie skonstruował samodzielnie żadnego czołgu czy działa samobieżnego, a po upadku Układu Warszawskiego jego możliwości jeszcze spadły. Mimo to w 1997 roku, gdy program ruszał, decydenci uwierzyli, że przemysł ten jest w stanie zaprojektować nowoczesną armatohaubicę na podwoziu gąsienicowym co w ostatnim półwieczu powiodło się tylko Niemcom, Anglikom, Rosjanom i Koreańczykom. Nic zresztą dziwnego, gąsienicowe armatohaubice to waga ciężka wśród pojazdów pancernych, a do tego pojazdy te muszą wytrzymać ekstremalne przeciążenia w czasie strzelania z ich potężnych dział.

Po drugie źle zorganizowano testy pojazdów. W 2003 roku wojsko przeprowadziło testy kwalifikacyjne Kraba, których efektem było stwierdzenie spełniania przez prototypy Krabów wszelkich wymagań wojska. Niestety 10 lat później okazało się, że w Krabach pękają kadłuby, nieszczelny jest układ wydechowy i paliwowy, przegrzewają się silniki, zbyt mała jest manewrowość pojazdu, itp. Gdyby wady te wychwycono w 2003 roku, do dziś byłyby one już dawno wyeliminowane.

Po trzecie program rozwoju Kraba został w praktyce zamrożony na 5 lat. Po przeprowadzeniu testów w 2003 roku MON nie zdecydował się na dokończenie prac projektowych i zamówienie pojazdów seryjnych. Było to związane z udziałem wojska w misjach zagranicznych: pochłonęły one pieniądze na zakup Krabów, a ponadto zepchnęły armathaubice z listy priorytetów armii – wszak te ciężkie pojazdy tak przydatne w obronie kraju nie nadają się do walki z partyzantami na końcu świata. Wszystko to spowodowało, że stracono 5 lat na dopracowanie konstrukcji i roztrwoniono możliwości produkcyjne przemysłu, o czym niżej,

Po czwarte dopuszczono do zaniku możliwości produkcyjnych. Już po zaprojektowaniu Kraba władze państwowe dopuściły do likwidacji przez Bumar linii produkującej silniki W-46, które miały stanowić napęd Krabów. W efekcie trzeba było do produkcji seryjnych pojazdów użyć niepewnych silników sprowadzonych z Serbii co w ostateczności doprowadziło do zatarcia się (!) jednego z nich w czasie wojskowych testów Kraba w 2014 roku. Na tym nie koniec. Lista usterek Krabów wskazuje, że ich przyczyną jest najprawdopodobniej niska jakość wykonania. Wszystko to wskazuje zaś na zanik zdolności produkcji pojazdów pancernych przez Bumar-Łabędy, niegdyś potentata w branży pancernej.

Po piąte w końcu, sprowokowano konflikt pomiędzy kluczowymi podwykonawcami. Najważniejszymi podmiotami zaangażowanymi w produkcję Krabów były Huta Stalowa Wola i Bumar-Łabędy. Ta pierwsza odpowiadała przed MON za cały kontrakt na Kraby, a ten drugi miał produkować podwozia. Tymczasem oba te podmioty w ciągu ostatnich lat prowadziły ostry bój o to pod czyimi skrzydłami odbywać się będzie konsolidacja polskiej zbrojeniówki. W jednej wizji kluczową rolę miała odegrać Huta Stalowa Wola, w drugiej Bumar. Nic więc dziwnego, że gdy w 2013 roku wyszły na jaw mikropęknięcia w kadłubach Krabów, firmy te zamiast przystąpić do szybkiego rozwiązania problemu zaczęły toczyć prasową batalię wzajemnie przerzucając się odpowiedzialnością za problemy Kraba i w ten sposób próbując poprawić swoje szanse na kierowanie konsolidacją zbrojeniówki. Najwyraźniej ofiarą tych walk padł w końcu sam Krab i choć obecnie obie firmy należą już do jednego konsorcjum (Polska Grupa Zbrojeniowa) to najwyraźniej straciły już ochotę na współpracę.

Oczywiście powyższa lista nie wyczerpuje wszystkich błędów, które doprowadziły do upadku Kraba. Wiele jest też w całej sprawie niejasności. Wszystko wskazuje jednak na to, głownymi winowajcami nie są inżynierowie pracujący przy Krabie ale decydenci z MON, którzy swymi decyzjami poważnie zakłócili proces powstawania armatohaubic. Ich zbyt duże oczekiwania, zmiany priorytetów, nieefektywna kontrola jakości, brak dbałości o potencjał wytwórczy i w końcu błędy w zakresie organizacji współpracy pomiędzy zakładami doprowadziły do upadku sztandarowego przedsięwzięcia polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Teraz, gdy mleko się już wylało, pozostaje mieć nadzieję, że inne prowadzone programy pancerne unikną losu Kraba i za kolejne 5-10 lat doczekamy się w końcu nowoczesnych polskich pojazdów, które staną się znakami rozpoznawczymi polskiej armii i polskiego przemysłu w świecie. Skoro udało się przed wojną to dlaczego nie teraz? Wszak wtedy też początki były trudne.

Miazio
O mnie Miazio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka